Kontakt +48 91823 87 60
Przywitaj i pożegnaj przybyłych

Przywitaj i pożegnaj przybyłych

Przywitaj i pożegnaj przybyłych

Przywódców motywują do działania przypadki poruszające ich do głębi. Gdy widzą bezdomnych, budzi się w nich potrzeba zapewnienia im środków do życia. Gdy widzą cierpiących i chorych, nie spoczną, dopóki nie znajdą dla nich lekarstw. Gdy spotykają bezbożników, poruszą niebo i ziemię, aby skłonić ich do powrotu do Boga.Aksjomat - Bill Hybels

Liderzy mają organiczną skłonność do działania. Dlatego większość z nich co rano wstając z łóżka odczuwa duchową konieczność pomagania każdemu graczowi w dążeniu do realizacji zadań swojego zespołu.

Nic więc dziwnego, że lider częściej zachowuje się jak walec drogowy, niż współczujący, troskliwy towarzysz. Przychodząc na zebranie ma zazwyczaj na myśli jedno: postęp w wypełnieniu misji. Widzi potrzebę rozwiązania problemów, opracowania planu działania, zebrania funduszów i zażegnania konfliktów między pracownikami. Umysł jego jest skupiony wyłącznie na „zadaniach”, łatwo może więc przeoczyć, że w pokoju są jeszcze inni ludzie. Gdy wybija godzina zero, uderza młotkiem – jest zwarty i gotowy przystąpić do załatwiania interesów. Taka jest natura przywódcy.

Uczestniczyłem w setkach spotkań z innymi przywódcami i zazwyczaj jestem w stanie przewidzieć, co każdy z nich powie, kiedy nadejdzie czas rozpoczęcia zebrania:

– Wszyscy gotowi?

– Można zaczynać?

– Do dzieła.

– Rozpocznę modlitwą i przejdziemy do spraw bieżących, żeby nie marnować niczyjego czasu.

Śmiać mi się chce za każdym razem, gdy słyszę te komendy, bo to samo robiłem w Willow. Aż do chwili, gdy pewnego razu przyszło mi dzielić taksówkę z liderem, którego darzę głębokim respektem. Byliśmy w połowie drogi na lotnisko, kiedy zwrócił się do mnie z bardzo dziwnym pytaniem:

– Bill, czy wiesz, która część spotkania jest najważniejsza?

Mogłem odpowiedzieć w rozmaity sposób – że jest to porządek obrad, podejmowanie decyzji, końcowe wnioski. „W tym pytaniu jest jakiś haczyk” – pomyślałem – „Do czego on zmierza?

Zanim otworzyłem usta, on się odezwał:

– Pewnie myślisz, że chodzi o porządek obrad, ale nie. Bill, przyjacielu, najważniejszą częścią każdego spotkania jest moment przywitania i pożegnania.

– Dlaczego tak sądzisz? – zapytałem.

– Bill, każdy, kto pracuje dla szefa ukierunkowanego na działanie, obawia się, że wykorzysta go, a następnie się go pozbędzie. Uważa, że po wykonaniu zadania nie będzie już potrzebny. Chciałby być czymś więcej, niż tylko trybikiem w machinie biznesu.

Dalej wyjaśniał, że choć jego priorytetem jest działanie, ustalił pewne procedury pomagające mu zachować równowagę między zadaniowością a troską o członków rady i współpracowników.

– Mam w zwyczaju osobiście i z entuzjazmem witać się z każdą przybyłą osobą, zanim nawet pomyślę o rozpoczęciu spotkania.

To nie wszystko. Dodał, że równie baczną uwagę zwraca na to, co się dzieje w pokoju konferencyjnym pod koniec spotkania.

– To właśnie zapamiętają ludzie – powiedział. – Po zakończeniu narady idę więc jak najszybciej do drzwi, aby gorąco podziękować wychodzącym. Bez względu na to, jak owocne było spotkanie, wyrażam swoją wdzięczność za ich udział.

Wielkie wrażenie wywarło na mnie to, co usłyszałem na temat powitań i pożegnań, lecz nie potrafiłem się do tego odnieść, dopóki sam nie spróbowałem. Członkowie naszego zarządu nieświadomie stali się obiektami moich doświadczeń. Na początku kilku kolejnych spotkań każdego osobiście witałem, patrząc mu w oczy.

Po spotkaniu żegnałem się z nimi uściskiem dłoni, uprzejmie dziękując za udział. Nie uwierzycie, ale efekt był natychmiastowy: poprawiła się frekwencja, morale się podniosło, ociepliła się atmosfera, w jakiej były prowadzone rozmowy biznesowe a wątpliwości nękające niektórych odnośnie zasiadania w radzie rozwiały się bezpowrotnie. Źródło tych wszystkich zmian tkwiło w praktyce powitań i pożegnań. Spróbuj tego sam!

Więcej informacji o książce Billa Hybelsa: Aksjomat: mądrości skutecznego przywództwa.

 

Powiązane