Czujesz, że chcesz się poddać?
Czujesz, że chcesz się poddać?
Wybacz, jeśli to zabrzmi dosadnie, ale ludzie, którzy się poddają, są największymi przegranymi w życiu. Tracą na wszelki możliwy sposób! Stawiali opór, trzymali się dzielnie i trwali w wierze przez długi czas, ale kiedy poczuli fizyczne i psychiczne zmęczenie, zaczęli słuchać diabelskich kłamstw. W rezultacie przyszło zniechęcenie, stracili właściwą perspektywę i po prostu się poddali. To było straszne – widzieć ich pokonanymi, gdy byli tak blisko wygranej!
Nie zliczę ludzi, których znałem od lat i wiedziałem, że lada moment będą uzdrowieni, i którzy w przełomowym momencie tracili wiarę na skutek zniechęcenia. Ponieważ poddali się cierpieniu i rezygnacji, teraz są zniewoleni przez chorobę. Osadzeni w więzieniu fizycznych dolegliwości. Wszystkie te lata oczekiwania na uzdrowienie poszły w błoto przez jedną chwilę słabości. Jest to szczególnie przerażające, gdy zdam sobie sprawę, jak blisko byli kroczenia w wolności od tego diabelskiego ataku na ich ciała.
Znałem ludzi, którym nie udało się odpowiedzieć na Boże powołanie do służby. Od lat wiernie czekali na Jego wezwanie, przygotowując się krok po kroku. Trzymali się tego, co Bóg nakazał im zrobić. Odpierali pokusy. Zwalczali zniechęcenie. Utrzymywali się na szlaku. Niczym ciężarna matka karmili marzenie i czekali na jego narodziny. Ale kiedy w końcu nastąpił wielki przełom, do którego się przygotowywali i o który się modlili, zabili marzenie, poddali się, odrzucili postawę wiary. Na nieszczęście, niewiele brakowało, aby ich wielki sen się ziścił.
Jednym z najsmutniejszych doświadczeń jest dla mnie oglądanie wierzących, którzy się poddają, gdy ich wiara zaczyna osiągać wymagane stadium dojrzałości. Widzisz, wiem, że ustawiczne starania stanowią wyzwanie. Zadania, które Bóg mi przydzielał, wymagały dużo wytrwałości i męstwa.
Jednym z najsmutniejszych doświadczeń jest dla mnie oglądanie wierzących, którzy się poddają, gdy ich wiara zaczyna osiągać wymagane stadium dojrzałości.
Apostoł Paweł napisał: A przy tym chlubą moją było głosić ewangelię nie tam, gdzie imię Chrystusa było znane, abym nie budował na cudzym fundamencie (List do Rzymian 15:20). Podobnie jak Paweł, zostałem wezwany do pracy w dziedzinach, którymi nikt przede mną się nie zajmował. Ta przełomowa, pionierska działalność wymaga polegania na łasce i mocy Bożej podczas rozwiązywania problemów nieistniejących w państwach, gdzie ewangelia już zapuściła korzenie.
Muszę szczerze przyznać, że doświadczałem chwil wielkiej słabości. Po walkach ze zwierzchnościami, mocami, rządami i religijnymi ludźmi, którzy również sprzeciwiali się szerzeniu ewangelii, czasem miałem ochotę się poddać i wrócić do Ameryki, gdzie na co dzień nie spotykaliśmy się z takimi atakami.
Oczywiście praca każdego człowieka, w każdym kraju, niesie ze sobą wyzwania, ale pionierska działalność na linii frontu wiąże się z niecodziennymi wyzwaniami. Są tak osobliwe, że ludzie Zachodu, którym gwarantuje się wolność religijną i którzy nigdy nie mieli do czynienia z eksmisją czy prześladowaniami z powodu wiary, słysząc o tych problemach, mają wrażenie, że są to naciągane historie.
W chwilach rozterek, kiedy czułem się wypalony lub słaby, zrozumiałem, jak ważne jest zwracanie się do innych członków Ciała Chrystusowego po siłę i zachętę. Jeśli nie umiemy prosić ludzi o pomoc, koniecznie musimy się tego nauczyć. Koleżeńskie relacje z innymi wierzącymi są kluczową bronią w samym środku walki, po którą powinniśmy sięgać i dzierżyć, aż utwierdzimy się w zwycięstwie.
List Jakuba 5:16 nakazuje nam: Wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście byli uzdrowieni. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. To nie znaczy, że musimy chodzić w kółko, narzekając i jęcząc za każdym razem, gdy mamy zły dzień. Trudne chwile spotykają nas wszystkich. 1 List Jana 5:4 mówi, że ty i ja mamy wiarę, która zwycięża świat.
Ale jeśli przechodzimy przez tak ciężki czas, że czujemy się przytłoczeni słabościami, wówczas powinniśmy przestrzegać słów z Listu Jakuba 5:16 i wyznać komuś, że potrzebujemy pomocy. Pamiętaj, w Biblii czytamy, że jeśli jeden może gonić przed sobą tysiąc, to dwaj mogą zmusić do ucieczki dziesięć tysięcy (5 Księga Mojżeszowa 32:30).
Lepiej jest się uniżyć i przyznać, że potrzebujesz pomocy niż stać się tak słabym, że stracisz wiarę i zrezygnujesz.
List do Galacjan 6:2 wzywa nas: Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy. Słowo „brzemię”, którego tu użyto, opisuje ciężar zbyt ciężki, aby ktoś mógł go udźwignąć w pojedynkę. Widzisz, pewne obowiązki możesz wykonać tylko ty, ale jeśli chodzi o brzemiona, które są zbyt uciążliwe do dźwigania przez jedną osobę, dobrze jest podzielić się nimi z innymi ludźmi i tym samym uwolnić się od ciężaru. Lepiej jest się uniżyć i przyznać, że potrzebujesz pomocy niż stać się tak słabym, że stracisz wiarę i zrezygnujesz.
Nie pozwól, by nagroda, o której śniłeś, w którą wierzyłeś i wyznawałeś, przepadła, bo byłeś zbyt dumny, aby wyznać drugiej osobie, że potrzebujesz pomocy. Ta bezbożna duma ściągnie cię na dno!
Rezygnacja – główny zabójca marzeń, powołania i wizji
Rezygnacja to najczęstszy zabójca marzeń, powołania i wizji. Oto dlaczego w Liście do Hebrajczyków 10:35 znajdujemy ostrzeżenie przed wycofaniem się: Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę. Słowa nie porzucajcie to połączenie dwóch greckich słów: apo i ballo. Apo oznacza „z dala”, ballo – „rzucić coś”, jak na przykład piłkę, kamień czy inny przedmiot. Gdy złączymy te dwa człony, otrzymamy znaczenie: wyrzucić, pozbyć się czegoś już niepożądanego, niepotrzebnego czy niechcianego.
Doskonały przykład użycia słowa apoballo znajdziemy w Ewangelii Marka 10:50. Jezus właśnie zakończył Swoją służbę w Jerychu i wraz z uczniami i wielkim tłumem ludzi, którzy szli za Nim, miał opuścić miasto. Po drodze minął ślepca o imieniu Bartymeusz.
W Ewangelii Marka 10:47-48 czytamy: Usłyszawszy, że to Jezus z Nazaretu, począł wołać i mówić: Jezusie, Synu Dawida! Zmiłuj się nade mną! I gromiło go wielu, aby milczał; a on tym więcej wołał: Synu Dawida! Zmiłuj się nade mną! Jezusa tak bardzo poruszyła wytrwałość Bartymeusza, że w Ewangelii Marka 10:49 napisano: Wtedy Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go (…).
Słowo apoballo znajduje się w następnym wersecie: A on zrzucił swój płaszcz, porwał się z miejsca i przyszedł do Jezusa (w. 50). Apoballo to słowo zrzucił.
Ubranie tak bardzo krępowało ciało Bartymeusza, że ograniczało mu dostęp do Jezusa. Aby się z niego wyswobodzić, mężczyzna chwycił płaszcz i rzucił go na drogę. Odrzucił go. Płaszcz mu ciążył, więc niewidomy wyrzucił go na ziemię. Ubranie ograniczało jego ruchy i nie pozwalało dotrzeć tam, gdzie chciał, zatem pochwycił je i wyrzucił.
Niewidomy Bartymeusz był zirytowany, rozjątrzony, zdenerwowany z powodu tego płaszcza. Chciał wstać i dostać się do Jezusa, więc zdjął go i wyswobodził nogi. Ten proces uwalniania się od krępującego odzienia to właśnie greckie słowo apoballo.
Dlaczego przykład niewidomego Bartymeusza jest tak ważny? Ponieważ List do Hebrajczyków napisano do wierzących Żydów, którzy cierpieli z powodu swojej wiary. Zmagali się z trudnościami, ale pozostali wierni Bożemu wezwaniu, pewni Jego obietnic.
Ale zanim powstał List do Hebrajczyków, przez wiele lat jego przyszli odbiorcy wierzyli, że Bóg obróci ich tragedię w zwycięstwo. Z czasem zaczęli się zastanawiać: Czy Bóg kiedykolwiek zamieni nasz smutek w radość? Czy naprawdę wydobędzie piękno z popiołów? Jak długo mamy jeszcze czekać? A może źle zrozumieliśmy Boże obietnice. Może czekamy na coś, co nigdy się nie wydarzy!
Oto dlaczego List do Hebrajczyków 10:35 ostrzega nas: Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę.
Słowo apoballo sugeruje, że hebrajscy chrześcijanie czuli pokusę porzucenia wiary i zapomnienia o obietnicach Boga, których trzymali się przez tak wiele lat. Powoli pojawiało się wśród nich poczucie, że życie w wierze ich ogranicza, krępuje i zatrzymuje w tym samym miejscu na lata.
Gdybyśmy przez ten cały czas nie trwali przy Słowie, przynajmniej moglibyśmy zrobić w życiu coś innego – myśleli. Zapomnijmy o Słowie, które Bóg nam dał. Trzymaliśmy się go wystarczająco długo. Odrzućmy na bok słowa Boga i zróbmy coś wreszcie z naszym życiem. To najpewniej tylko bajka lub marzenie.
List do Hebrajczyków 10:35 to Boża odpowiedź na te wątpliwości i oskarżenia. Słowo Boże napomina: Nie wyrzucajcie, nie pozbywajcie się, nie oddalajcie od siebie, nie wyrzucajcie do śmieci waszej ufności, ponieważ ma ona wielką zapłatę.
Śmiałe, szczere, otwarte wyznanie wiary
Słowo „ufność” to przetłumaczone greckie paressia. Odnosi się do śmiałości i obrazuje bardzo odważny, szczery, otwarty styl wypowiedzi. Najczęściej używano tego słowa celem określenia stylu rozmowy, która jest prostolinijna, dosadna, bezpośrednia i zmierzająca do sedna – w taki sposób mówią jedynie najodważniejsze, najbardziej nieustraszone dusze, które jednoznacznie wyrażają to, co naprawdę myślą, czują i w co wierzą.
Słowo paressia odnosiło się też do przemówień politycznych. Podobnie jak dziś, w dawnych czasach politycy również składali publicznie obietnice, by osiągnąć zamierzony sukces w wyborach. Kampanie polityczne bazowały na wypowiedziach, co kandydaci zrobią po zajęciu nowego stanowiska. Słowo paressia w tym kontekście oznaczało wypowiedzi i obietnice kandydatów werbalizujących swoje polityczne plany i aspiracje przed potencjalnymi wyborcami.
Warto zauważyć, że apostoł Paweł korzysta z tego słowa w 1 Liście do Tesaloniczan 2:2, gdy pisze o głoszeniu ewangelii w Tesalonice. Wyznaje: (…) w Bogu naszym nabraliśmy odwagi, by w ciężkim boju głosić wam ewangelię Bożą. Słowo „odwaga” to właśnie paressia – to samo słowo, które w Liście do Hebrajczyków 10:35 przetłumaczono jako „ufność”. Ponieważ paressia odnosi się do szczerej, odważnej, nieustraszonej wypowiedzi i powiązane jest z politycznymi obietnicami, daje nam to wgląd w treść przemówień i sposób przemawiania Pawła.
Podobnie jak polityk, który składa obietnice, tak i apostoł Paweł stał na straży prawdy Bożego Słowa i głośno, odważnie, dosadnie komunikował, jakie korzyści osiągną słuchacze, którzy ją przyjmą, uwierzą w nią i pozwolą, by przemieniała ich serca i umysły. Paweł głosił obietnice zbawienia i wyzwolenia opętanym. Gwarantował uzdrowienie chorym. Obiecywał jasność umysłu psychicznie pogubionym i uciskanym. Apostoł Paweł był kaznodzieją „pełnej ewangelii” w dosłownym tego słowa znaczeniu. To, w co wierzył, było dokładnie tym, co ogłaszał.
W Liście do Rzymian 1:16 Paweł napisał: Wśród których jesteście i wy, powołani przez Jezusa Chrystusa. Później przypomniał kościołowi Rzymian swój styl i metody nauczania: Przez moc znaków i cudów oraz przez moc Ducha Świętego, tak iż, począwszy od Jerozolimy i okolicznych krajów aż po Ilirię, rozkrzewiłem ewangelię Chrystusową (List do Rzymian 15:19). Z poparciem władz Niebios Paweł głosił o Bożym Królestwie i Jego cudownej mocy, przemieniającej ludzkie życie. Rezultaty tego śmiałego, pełnego obietnic rodzaju nauczania były wprost fantastyczne.
Słowo paressia pada w Liście do Hebrajczyków 10:35: Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę.
Słowo „ufność” ewidentnie nawiązuje do śmiałych, odważnych, nieustraszonych obietnic, deklaracji lub wypowiedzi ludzi wierzących, głoszących ewangelię i mówiących o Bożym powołaniu w ich życiu.
Podobnie jak apostoł Paweł, który odważnie głosił ewangelię i jej obietnice niewierzącemu światu, tak i ci święci wyzwali, deklarowali i przedstawiali obietnice zawarte w Słowie Bożym i odnoszące się do ich życia osobistego. Robili to odważnie. Robili to donośnie. O tym, w co wierzyli w głębi swoich serc, mówili głośno i wyraźnie, każdej osobie, która chciała słuchać. Jednak gdy rezultaty nie pojawiały się tak szybko jak chcieli, czuli pokusę, aby porzucić wiarę i uznać ją za niedorzeczność. Jednak autor Listu do Hebrajczyków zachęcał ich, aby tego nie robili, argumentując, że wiara ma wielką zapłatę.
Słowo „zapłata” pochodzi od greckiego słowa misthapodosia, które jest połączeniem dwóch wyrazów: mistha i podos. Słowo mistha odnosi się do pieniędzy, pensji lub należnej zapłaty. Podos oznacza „stopa” lub „stopy”. Od podos pochodzi słowo podiatra oznaczające lekarza stóp.
Gdy złączymy te dwa człony, otrzymamy obraz pieniędzy podróżujących na własnych nogach, zmierzających w twoim kierunku. Jest to nagroda, zapłata, która przychodzi. Ktoś kiedyś obmyślił frazę „chodzące pieniądze” i w gruncie rzeczy nie można lepiej przetłumaczyć greckiego słowa misthapodosia.
Słowo to niesie za sobą ideę otrzymania wynagrodzenia za obecną pracę, zwrotu za ostatnie wydatki, stare krzywdy, a także ideę przyszłej nagrody. Spójrzmy na każdy z tych aspektów „zapłaty” osobno i zobaczmy, jak się mają do ciebie, twoich marzeń i Bożego powołania dla twojego życia.
Ten werset jest niezwykle ważny, ponieważ wielu ludzi niesłusznie uważa, że zbieranie plonów własnej pracy jest niewłaściwe. Jednak zgodnie ze znaczeniem słowa misthapodosia lub „zapłata”, Bóg chce obficie nagradzać ciężką pracę lub wiarę Swoich ludzi.
Bóg jest sprawiedliwy. We wszystkim postępuje słusznie. Jeśli dawałeś z siebie wszystko i pracowałeś z całego serca, aby wypełnić Jego powołanie, On dopilnuje, żebyś dostał zapłatę za swój trud. Bóg nigdy nie pomija tego, co dla Niego robisz. List do Hebrajczyków 6:10 stwierdza: Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o dziele waszym i o miłości, jaką okazaliście dla imienia Jego (…).
Apostoł Paweł wyraził to w ten sposób: Rolnik, który pracuje, powinien najpierw korzystać z plonów (2 List do Tymoteusza 2:6). Oto ilustracja rolnika, który trudzi się w swojej winnicy. Słowo „praca” to w oryginale kopos, które zawsze odnosi się do pracy najcięższej, najbardziej wyczerpującej fizycznie.
Bóg nigdy nie pomija tego, co dla Niego robisz.
W rzeczywistości ten konkretny werset obrazuje człowieka pracującego w swojej winnicy, uprawiającego stwardniałą ziemię i przycinającego winorośl. Pot spływa mu po czole w wyniku trudnych warunków orki na palącym słońcu i w surowym klimacie.
Ten człowiek jest oddany swoim obowiązkom. Pracuje i pielęgnuje swoją winorośl niezależnie od warunków pogodowych. Wie, że sukces jego winnic zależy od stopnia jego zaangażowania i poświęcenia.
Podobnie i ty czynisz to, co słuszne, kiedy wkładasz całe swoje serce w projekt, który Bóg ci powierzył, nie zrażając się gorącem ani niekorzystną pogodą – więc także ty będziesz najpierw korzystać z plonów.
Kiedy przychodzi czas, aby zebrać owoce i żniwa na polach, i spożywać te owoce winorośli lub upraw, Bóg obiecuje, że najciężej pracujący robotnicy będą w pierwszej kolejności siadać do stołu i cieszyć się posiłkiem. Poziom zaangażowania gwarantuje im prawo do sięgania po plony przed tymi, który otrzymają resztki, gdyż podchodzili mniej poważnie do zadania.
Bóg płaci, dając ci wieniec zwycięstwa w różnych dziedzinach życia. Formą wynagrodzenia może być sukces w twojej służbie. Może to być gratyfikacja finansowa. Może to być większe namaszczenie niż miałeś dotychczas, albo fenomenalny przypływ pomyślności. A może Bóg ci zapłaci, ofiarowując ci przyjaciela, na którego będziesz mógł liczyć przez wiele lat.
Bóg na wiele różnych sposobów rekompensuje nam wytrwałość w wierze i staranie, by wypełnić dzieło, które nam powierzył.
Bóg na wiele różnych sposobów rekompensuje nam wytrwałość w wierze i staranie, by wypełnić dzieło, które nam powierzył. Jedno jest pewne – słowo misthapodosia udowadnia, że Bóg chce, abyśmy – ty i ja – otrzymywali błogosławieństwa w zamian za usługi świadczone dla Jego Królestwa.
Dziękuję Bogu za Niebiosa! Tam także otrzymasz zapłatę. Ale tymczasem jesteś tu, na planecie Ziemia, i masz fizyczne i materialne potrzeby, które trzeba zaspokoić. Potrzebujesz błogosławieństw i pomocy, abyś mógł teraz żyć i wypełniać prywatne obowiązki. Diabeł może próbować utrudnić dotarcie Bożych błogosławieństw do drzwi twojego domu, ale nie poddawaj się! Masz prawo oczekiwać, że otrzymasz zapłatę za swoją obecną ciężką pracę.
Bóg zaspokoi każdą waszą potrzebę, szczególnie potrzeby bieżące, według Swego bogactwa w chwale (por. List do Filipian 4:9). I nie musisz ograniczać swoich oczekiwań jak żebrak. Te bogactwa w chwale są dla ciebie zarezerwowane, więc zwiększ wymagania! Szeroko otwórz ręce! Nadszedł czas, abyś zebrał plony, na które zarobiłeś, ciężko pracując i siejąc!
Apostoł Paweł zadał pytania retoryczne: Kto kiedy pełni służbę żołnierską własnym kosztem? Kto zakłada winnicę, a owocu jej nie spożywa? Albo kto pasie trzodę, a mleka od trzody nie spożywa? (1 List do Koryntian 9:7).
Była to odpowiedź skierowana do ludzi, którzy powiedzieli, że nie można oczekiwać żniw od duchowego wysiłku. Paweł bardzo szybko skorygował ich bezsensowne myślenie. Stwierdził, że oczekiwanie Bożego wynagrodzenia za pracę jest normalne. Jest to coś, co Bóg chce dla nas robić!
Jeśli jakiś głos w twojej głowie mówi ci, że nie wypada oczekiwać w tym życiu Bożej zapłaty za wiarę, powiedz tym legalistycznym duchom, aby poszły precz! A teraz otwórz swoje serce i zacznij spodziewać się Bożej rekompensaty za usługi świadczone na drodze wiary. Pamiętaj, wiara daje wyniki w każdej dziedzinie życia.
Tagi: Joyce Meyer praktyczne życie