Kontakt +48 91823 87 60
Pomocy! Utknąłem!

Pomocy! Utknąłem!

Pomocy! Utknąłem!

Pewien młody duchowny, powiedzmy, że ma na imię Eric, postanowił wziąć lekcje gry na fortepianie. Biorąc pod uwagę to, czym się zajmował, nauka gry była w jego przypadku uzasadniona. Uśmiechał się na samą myśl o sytuacji, gdyby osoba prowadząca uwielbienie się rozchorowała lub gdyby któryś z muzyków wycofał się w ostatniej chwili przed usługą, a on mógłby wówczas wyjść i zagrać. Eric – grający na fortepianie kaznodzieja.Zawsze możesz zacząć od nowa - Joyce Meyer

Zdeterminowany przez ponad pięć lat pilnie uczęszczał na lekcje. Raz w tygodniu, we wtorek, spotykał się z nauczycielką fortepianu, a codziennie rano wstawał wcześnie, aby ćwiczyć. Jak sam przyznaje, nie przychodziło mu to z łatwością. Nauka szła mu opornie, a postępy były raczej mierne, lecz dzięki cierpliwości swojej nauczycielki i silnej chęci nauki, Eric niestrudzenie zmierzał do wyznaczonego celu.
Pewnego dnia, jego nauczycielka fortepianu, osoba znana w środowisku z miłego usposobienia i etyki pracy, powiedziała mu, że zgłosiła go do lokalnego konkursu. Będzie musiał wystąpić przed jury, które oceni jego występ. Choć Eric obawiał się tego, nauczycielka nalegała, wyjaśniając mu, że tego rodzaju stres będzie służył jego rozwojowi.
Nadeszła sobota, dzień konkursu. Eric był bardzo zdenerwowany, gdy pojawił się na miejscu. Najchętniej chciałby mieć już wszystko za sobą. Miał do dyspozycji ćwiczeniówkę, w której wielokrotnie przegrywał swój program aż do chwili, gdy stanął przed jurorami.
Po wejściu do sali przywitał się z trzema jurorami i ruszył w stronę fortepianu. Choć czuł się komfortowo przemawiając do licznych zgromadzeń, zdenerwował się na myśl o zagraniu przed trójką muzycznych ekspertów. Wziął głęboki oddech, powoli położył palce na klawiaturze i zaczął grać. Ku jego radości, kilka pierwszych taktów wyszło doskonale. Okazało się, że warto było ćwiczyć miesiąc, bo dzięki temu, co zapamiętały mięśnie, palce bezbłędnie trafiały we właściwe klawisze. Siedząca w głębi sali jego nauczycielka uśmiechnęła się, a Eric był coraz bardziej zrelaksowany, w miarę wykonywania początkowego fragmentu utworu konkursowego.
Jego dobre samopoczucie nie trwało jednak długo – chwilę później nastąpiła katastrofa. Jego ręce zamarły nad klawiaturą, nie pamiętając, co ma być dalej. W niewytłumaczalny sposób Eric, grający na fortepianie kaznodzieja, zapomniał nut.
Po chwili, która wydawała się trwać wiecznie, przypomniał sobie kilka nut, ale nie tyle, aby wykonać utwór prawidłowo. Eric strapił się, słysząc dźwięki wydobywające się z fortepianu. Kątem oka ujrzał jurorów, którzy reagowali marszczeniem brwi na jego błędy. Zawstydzony, potrząsnął głową i zagrał kolejny akord, lecz szło mu coraz gorzej. Kompletnie się zgubił. Nerwy, zdezorientowanie, uczucie zagubienia.
Nie wiedząc, co robić dalej, Eric definitywnie przestał grać. Przygnębiony, spuścił nisko głowę. „Jak to się mogło stać?” ­– pomyślał. – „Tak ciężko pracowałem!” Spojrzał na jurorów i powiedział nieśmiało: „Bardzo mi przykro. Wygląda na to, że nie umiem tego utworu. Obawiam się, że jeśli będę kontynuował, będzie coraz gorzej. Czy mogę przerwać w tym momencie?”

Czy mogę przerwać w tym momencie?

Czy znasz to uczucie? Czy byłeś kiedyś w takim położeniu, że nie wiedziałeś, co zrobić? Zastój w małżeństwie, zastój w pracy bez perspektyw, zastój w niezdrowym stylu życia. Zastój w niepewności co do przyszłości. Ćwiczyłeś, przygotowałeś się, a nawet się modliłeś, ale czujesz, że zmierzasz donikąd. Być może wiesz bardzo dobrze jak to jest myśleć: „Obawiam się, że jeśli będę kontynuował, będzie coraz gorzej. Czy mogę przerwać w tym momencie?”.
Znam ten stan. Zdarzały się momenty w moim życiu, kiedy czułam się zapędzona w ślepy zaułek. Momenty, gdy myślałam, że jeśli pójdę dalej w tym kierunku, będzie jeszcze gorzej. Podobnie jak ty, utknęłam przy zablokowanej drodze. Zdarzają się takie dni czy sytuacje, które zatrzymują nas w miejscu. Z tego też względu lubię zakończenie historii Erica.
W tej najgorszej dla niego chwili, nauczycielka Erica wstała i ruszyła w jego kierunku. Wśród jurorów wywołało to poruszenie, gdy ona spokojnie zbliżała się do swojego zrezygnowanego ucznia. Kiedy podeszła, pochyliła się nad nim i szepnęła mu do ucha kilka słów, które całkowicie zmieniły jego nastawienie: „Nie martw się – powiedziała. – Jeszcze nie jest za późno. Spróbuj od nowa”.
Poklepując go uspokajająco po ramieniu, nauczycielka mrugnęła porozumiewawczo i wróciła na swoje miejsce na końcu sali. W tym momencie cała sytuacja się odmieniła. Choć mój przyjaciel trafił na przeszkodę, odkrył, że ona go nie zatrzyma. W tej chwili desperacji, słowa, które usłyszał, były dokładnie tym, czego potrzebował. Nie martw się. Jeszcze nie jest za późno. Spróbuj od nowa.
Aż do tej chwili Eric nie zdawał sobie sprawy, że może zacząć grać jeszcze raz. Do tej pory doświadczenia jego życia uczyły, że błąd oznaczał porażkę i że nie było odwrotu. Z tego powodu pracował tak wytrwale i dlatego właśnie był tak zniechęcony całą sytuacją. Możliwość spróbowania od nowa, zupełnie zmieniła klimat dnia. Eric się uspokoił, zaczął jeszcze raz i zagrał o wiele swobodniej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie trzeba było przekonywać jurorów, że jego występ był bezbłędny. Widzieli jego wcześniejszy stan, lecz dali mu szansę na poprawę. Tego właśnie potrzebował. Za drugim razem zagrał pięknie, czym zyskał sobie aplauz wyrozumiałych jurorów oraz uszczęśliwionej nauczycielki.

Szept łaski

Kiedy usłyszałam tę historię, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nauczycielka Erica szepnęła mu na ucho coś szczególnie cennego. Użyła języka niebios. Był to szept łaski. Wyszeptała do zaniepokojonej, zdesperowanej duszy w położeniu bez wyjścia coś, co Bóg szepcze nam wszystkim: „Nie panikuj. Nie jest za późno. Możesz zacząć od nowa”.
W pewnym względzie, każdemu z nas zdarza się zgubić takt w środku wykonywanego utworu. Nieudane małżeństwo, niespełnione marzenia, niepowodzenia w pracy zawodowej, kłopoty finansowe czy konflikty w rodzinie sprawiają, że zwieszamy głowę i zastanawiamy się, co poszło nie tak. Sądzimy, że inni patrzą na nas z panelu bezlitosnych jurorów, z entuzjazmem wytykając nam błędy. Co gorsze, myślimy, że Bóg jest głównym jurorem i wyraża dezaprobatę, gdy zapominamy naszej melodii. Każda kolejna pomyłka lub błąd wprawiają nas w coraz większe zakłopotanie, jesteśmy przekonani, że otrzymamy dyskwalifikującą ocenę.
Biblia daje nam jednak zupełnie inny obraz Boga. Bez względu na to, co ci wmawiano, Bóg z ciebie nie rezygnuje, gdy masz problem. Jego nie dziwi sytuacja, w której jesteś i nie wścieka się na ciebie. Bóg nie zostawi cię w tej samej klasie i nie zacznie poświęcać uwagi innemu uczniowi. Takie spaczone myśli o Bogu przychodzą od wroga. Diabeł chciałby ci wmówić, że Bóg trzyma cię na dystans, rozczarowany tobą i gotowy cię karać, gdy popełniasz błędy. Szatan pragnie zniszczyć ci życie (Ewangelia Jana 10:10), więc tak długo powtarza te kłamstwa, aż w nie uwierzysz.

Bez względu na to, co ci wmawiano, Bóg z ciebie nie rezygnuje, gdy masz problem.

Więcej o książce Joyce Meyer „Zawsze możesz zacząć od nowa”.

Powiązane